sobota, 17 maja 2014

Wywiad z Thomasem Ligottim cz. 1

Dawno nie publikowałem żadnych postów, dlatego postanowiłem nadrobić zaległości. Rozpocząłem tłumaczenie wywiadu z Thomasem Ligottim przeprowadzonego przez portal weirdfictionreview.com w roku 2011. Mimo, że od tego czasu minęły już 3 lata myślę, że warto poznać poglądy współczesnego mistrza weird fiction na temat literatury, chociażby dlatego, że zbiór jego opowiadań pt. Teatro Grottesco ukaże się jesienią nakładem wydawnictwa Okultura. Za błędy w tłumaczeniu z góry przepraszam. Postaram się zamknąć ten wywiad w dwóch lub trzech częściach, a póki co zapraszam do lektury ;).
(źródło: http://fc01.deviantart.net/fs71/i/2011/339/2/4/thomas_ligotti___teatro_grottesco_by_sergiykrykun-d4i8dai.jpg)
"Weirdfictionreview.com : Jacy pisarze wprowadzili Cię w świat „weird'u”, czy było to coś w stylu Weird Tale's, czy coś innego?

Thomas Ligotti: Pierwsze opowiadanie jakie przeczytałem jest zazwyczaj uznawane za kanoniczne dla weird fiction, był to Wielki Bóg Pan Arthura Machena. Nie pojąłem jej do końca, ale natychmiast mnie zachwyciła. Był tam prawdziwy powiew zła stojący za wydarzeniami z opowiadania. Następnie przeczytałem inne utwory Machana: Biały lud, Three Imposters, i wtedy zrozumiałem, że odnalazłem świat do którego przynależę, pewien rodzaj zdegenerowanej inkarnacji historii o Sherlocku Holmesie, które tak bardzo kochałem. Zaraz po przeczytaniu Machena, czytałem Lovecrafta i odkryłem podobieństwo pomiędzy tymi dwoma autorami, co nie ulegało wątpliwości, ponieważ Machen wpłynął na Lovecrafta. Nigdy nie miałem wiele miłości dla pisarzy z Weird Tales. W ich stylu nie było niczego wyróżniającego się, a ich fabuły były zawstydzająco konwencjonalne. Lovecraft napisał w jednym ze swoich listów, że pisanie dla Weird Tales miało szkodliwy wpływ na styl jego późniejszych opowieści i myślę, że miał rację. Nie chodzi o to, że te historie nie były wspaniałe w swojej koncepcji i fantazyjności, ale zatraciły one poetycką jakość obecną w jego wcześniejszych opowiadaniach. We wczesnych latach '80, czytałem praktycznie każdego pisarza horroru/weirdu/ghost story jaki był dostępny. Z czasem zacząłem czytać przekłady zagranicznych pisarzy wielu narodowości. W większości byli to twórcy symbolizmu i dekadentyzmu, jak również XIX- wieczni pisarze, którzy ulegli wpływom tych ruchów literackich i artystycznych. To co łączyło tych i późniejszych autorów, których czytałem to atmosfera pesymizmu niezależnie od tego, czy była ona jawna czy ukryta. Około początku lat '90 całkowicie przestałem czytać horrory, chyba że ktoś przysłał mi coś, co chciałby abym przeczytał, albo wydawca chciał mi dostarczyć darmową kopię książki, którą właśnie opublikował. Przez chwilę zainteresowałem się uncanny (pl. niesamowitość), co wykorzystałem jako pomysł w The Conspiracy against the Human Race. Sporo krytyków literackich i europejskich filozofów interesowało się różnymi aspektami pojęcia uncanny, które uważam za wymienne z pojęcie weird (pl. dziwny/ niesamowity). Tak naprawdę gdybym miał użyć słowa, które najlepiej opisuje większość moich opowiadań, byłoby to uncanny.

WFR: Czy widzisz różnicę pomiędzy horrorem, a weirdem, a jeżeli tak, czy są one znaczące?

Ligotti: Myślę, że gdyby nie powstał Nadnaturalny horror w literaturze Lovecrafta, nikt by nie myślał w kategoriach weird, które jako pojęcie jest obficie używane w jego monografii z 1927 roku. Jest to dosyć dziwne, ponieważ określonym w tytule, przedmiotem jego pracy jest „nadnaturalny horror”. Czasem myślałem w kategoriach weird, nie będąc tak bardzo wdrożony jak Lovecraft.
Raz napisałem esej pod tytułem “In the Night, In the Dark: A Note on the Appreciation of Weird Fiction.”. Pod jego koniec, stwierdziłem, że: „Z definicji opowieść niesamowita opiera się na zagadce, która nigdy nie może zostać rozwiązana...”. Od strony semantycznej, w tym co nazywam opowieścią niesamowitą, najważniejsza jest tajemnica, która wpływa na akcję i przejawia się w narracji. Dobrym przykładem jest ulubione opowiadanie Lovecrafta, napisane przez Algernona Blackwooda pt. Wierzby. W samych wierzbach nie ma nic co by zagrażało dwójce mężczyzn, którzy zatrzymują się na wyspie, w trakcie swojej żeglugi w dół Dunaju. Wierzby są jedynie symbolem pewnej niewidzialnej, niepoznawalnej siły, która jest nie jest dobra dla tych, których pechowo w tym miejscu złapała zła pogoda. Siła ta jest w oczywisty sposób nadprzyrodzona – biorąc pod uwagę punkt widzenia Blackwooda na naturę i rzeczy nadprzyrodzone – jednak wcale taka nie musi być. W opowiadaniu Poego pt. Serce oskarżycielem, narrator stara się wyjaśnić powód dla którego zabił pewnego „starca”. Zrobił to tylko dlatego, że jedno z jego oczu wywołało w nim szaleństwo, które pchnęło go do morderstwa. Ponownie mamy tu zagadkę w sercu opowieści, która nie może zostać rozwiązana i pobudza historię do życia. Z horrorem jest zupełnie odwrotnie: musi być „legenda” związana z przerażającymi wydarzeniami i ta legenda musi zostać ujawniona w historii lub filmie, nawet jeśli wyjaśniona jest dosyć niejasno. Przykładowo: „Coś musiało pójść nie tak w trakcie eksperymentu na małpach w laboratorium, co sprawiło, że stały się agresywne i 28 dni później prawie wszyscy zostali zarażeni, zmieniając się w zombie i biegając w kółko jak gdyby nikogo to nie obchodziło.” „Legendy” z horrorów są wielokrotnego użytku i posiadają logiczne lub pseudo-logiczne wyjaśnienie. Opowieści niesamowite są zazwyczaj jedyne w swoim rodzaju i pozostawiają zagadkę nierozwiązaną. Na tym polega różnica jaką dostrzegam pomiędzy horrorem i „weirdem”."

...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz