"WFR: Czy istnieje dla Ciebie taki
termin jak „zbyt weird”? Co to dla Ciebie znaczy, kiedy ktoś tak
wyraża się o Twojej twórczości?
Ligotti: Kiedy ktoś mówi, że
napisałem coś „zbyt weird”, rozumiem przez to, że nie
spodobało im się to, co napisałem. Dlaczego ktoś, kto lubi weird
fiction mógłby twierdzić, że historia jest zbyt dziwna? Robię co
w mojej mocy, by moje opowiadania działały na dwóch poziomach. Na
powierzchownym poziomie, chcę opowiedzieć dającą się lubić
dziwną opowieść. Na głębszym poziomie, chcę pisać opowiadania,
które są enigmatyczne w sposób, o jakim wcześniej wspomniałem.
Przykładem, który podałem jest Serce oskarżycielem Poego.
Inną historią tego twórcy, która działa na dwóch poziomach jest
Zagłada domu Usherów. Po pierwszym czytaniu historia wydaje
się być najsensowniejsza na świecie, ale im więcej się nad tym
zastanawiasz, tym bardziej mówisz do siebie „o czym to do cholery
jest?”. To pierwszy poziom, tak myślę, mógłby być uważany za
„zbyt weird”. Ludzie pisali do mnie i pytali co dana część
mojej twórczości znaczy. Najczęściej ma to związek z tym
głębszym poziomem opowiadania. Czasem jednak dostrzegam, że mogłem
napisać coś bardziej jasno czy na powierzchownym czy głębokim
poziomie. Jednakże, wciąż możliwe jest napisanie hipnotycznie
pociągającego powiadania, w którym zrozumienie przez czytelnika
nie jest potrzebne, zarówno dosłowne, jak i symboliki w niej
zawartej. Spójrzmy na Kafkę. Cały Bruno Schulz był pełen takich
historii. Na przestrzeni ostatnich lat miałem to szczęście by
zrewidować opowiadania z moich pierwszych trzech zbiorów. I choć
wiele zmian było czysto technicznych czy stylistycznych, zmieniłem
także część moich opowiadań by podkreślić ich sens w części
bądź w całości. Pamiętam jak czytałem o tym jak T.E.D. Klein
przerabiał swoją świetną nowelę „The Events at Poroth Farm”
za każdym razem, gdy była dodrukowywana, czyli często. Ramsey
Campbell powiedział to samo o korygowaniu całych zbiorów jego
opowiadań, przynajmniej jego wczesnych zbiorów, gdy były
dodrukowywane. No i oczywiście sprawa Henryego Jamesa, który
przeredagował 35 woluminów do ostatecznej wersji swoich prac.
Mówiąc o Henrym Jamesie, Jorge Luis Borges kiedyś napisał
„Zwiedziłem literatury Wschodu i Zachodu; Mam połączoną
encyklopedyczną antologię fantastycznej fikcji; Przetłumaczyłem
Kafkę, Melvillea i Bloya; Nie widziałem dziwniejszej pracy od tej
Henryego Jamesa.” Borges stawia tezę, że dziwność znajduje się
w umyśle obserwatora. Kto inny, jeśli nie Borges powiedziałby, że
nie zna bardziej niejasnych prac od dzieł Henryego Jamesa? Z drugiej
strony, jeśli pomyślicie o „Turn of the Screw,” Jamesa, możecie
zacząć powoli rozumieć co Borges miał na myśli. Według mnie, to
niemożliwe by czytać to opowiadanie bez myślenia o tym, jak James
jakoś spartaczył narrację w taki sposób, że od czasu do czasu
jest publikowany od 1898 do dziś, a żaden czytelnik ani krytyk nie
był w stanie stworzyć uniwersalnie wiarygodnej interpretacji tego
dzieła. Przeanalizowałem i stworzyłem notatki każdej strony „Turn
of the Scew” i odniosłem całkowitą porażkę. Myślę, że to
mówi wszystko odnośnie historii, które niektórzy mogą uznawać
za „zbyt weird”. Tak jest, dopóki nie zanurzymy się w fikcję
Symbolistów, Futurystów, Surrealistów, albo któregokolwiek
modernistycznego czy postmodernistycznego pisarza.
WFR: Który z utwórów fikcyjnych,
które czytałeś, jest najdziwniejszy Twoim zdaniem? Dlaczego?
Ligotti: Najdziwniejsze opowieści,
jakie kiedykolwiek czytałem znajdują się w zbiorze „Hollow
Faces, Merciless Moons (1977)” napisane przez Williama Scotta Home.
Proza jest tak rozbudowana i abstrakcyjna, jak ta Clarka Ashtona
Smitha. Ponadto narracja u Homea jest zaskakująca, zbijająca z
tropu, ledwie komunikatywna, trochę w stylu Roberta Aickmana. Przez
jakiś czas myślałem, że Home albo jest początkującym pisarzem,
albo wariatem. Dopóki nie znalazłem jego eseju w książce
pamiątkowej poświęconej Lovecraftowi o nazwie „HPL”. Esej był
przejrzysty i odkrywczy. Zapomniałem tytułu, ale zawarłem go w
zbiorze krytyki Lovecrafta, kiedy pracowałem nad serią książek
zwaną „Twentieth-Centry Literary
Criticism for Gale Research (teraz Gale
Cenage)”. Jest w tomie 4 albo 22.
Weirdfictionreview.com: Czy możesz
podać nam listę 5 pominiętych albo niedocenianych pisarzy weird, z
każdej epoki, takich, dla których czytelnicy powinni znaleźć
czas, by ich poznać?
Thomas Ligotti: A
Kayak Full of Ghosts: Eskimo Tales, ed.
Lawrence Millman (wiem, że tytuł książki raczej nie mówi
potencjalnemu czytelnikowi, że to kompilacja naprawdę świetnych
powieści weird, ale tak właśnie jest. Napisałem
recenzję tej książki dla „The New York Review of Science
Fiction.)
Garden, Ashes by Danilo Kis (Kis
nazwał Bruno Schulza swoim “bogiem”, więc jeśli lubicie
Schulza, powinniście zbadać niekonwencjonalne opowiadanie czołowego
serbskiego pisarza.)
The Fashionable
Tiger Jeana Ferry, w The
Custom-House of Desire: A Half-Century of Surrealist Stories,
ed. J.H.Mathews (powieść Ferryego jest przykładem
crossoveru między surrealizmem a uncanny. Większość jego
narracji jest opowiedziana w rzeczowy, raczej banalny styl prozy,
który charakteryzuje obce prace weird.)
The Colonel’s
Photograph napisane
przez Eugene
Ionesco w The Colonel’s
Photograph, and Other Stories (The
Colonel’s Photograph – opowiedziany w rzeczowy, raczej
banalnym stylu prozy – jest połączony w swoim cudactwie z
wszystkimi wydarzeniami z The Killer Ionesco, kluczowego
sztuki teatru absurdu. Obywa dzieła oddają uczucie, które można
nazwać ‘dream terror’, w niewytłumaczalnym sensie dziwnej
obecności bądź okoliczności. W swoim życiu Ionesco był
cierpiącym indywidualistą, który czuł, że ludzkie istnienie to
nic poza alienacją, strachem i ogólną udręką.)
Sonata Belzebuba Stanisława
Ignacego Witkiewicza (Witkiewicz pisał filozoficzne opowiadania i
sztuki. Jest najbardziej znany za te ostatnie, a każda z jego sztuk
zawiera dziwaczny zestaw bohaterów, którzy wspólnie wyrażają
koszmarne wizje demoniczne i nihilistyczne.)
The Magician’s Garden, and Other
Stories (opublikowane także jako Opium, and Other Stories)
autorstwa Geza Csath (pośród innych jego dokonań, Csath pisał
krótkie opowiadania i był psychiatrą. Jego historie często
zawierały podobny mix okrutnie opętanych bohaterów i chorobliwą
atmosferę wspólną z opowieściami Edgara Allana Poe. Csath był
uzależniony od morfiny, opium i sexu. Popełnił samobójstwo przez
połknięcie trucizny niedługo po tym jak zastrzelił swoją żonę.)."
Intrygujące są te odpowiedzi,przemyślenia i poglądy Mistrza,zmuszają do refleksji a przede wszystkim cieszą każdego Polaka. Świadomość,że tak często pozytywnie się On wypowiada o Schulzu i Witkacym,że wciąż ma ich w Swej życzliwej pamięci jest doprawdy niesamowita dla Polaka i pozostaje mieć nadzieję,że przyczyni się to do zainteresowania młodych czytelników twórczością tych pisarzy kojarzonych głównie ze szkolnymi kolektorami,zwłaszcza Schulz,jeden z ulubionych pisarzy Ligottiego.old weirdman
OdpowiedzUsuńJeżeli dobrze pamiętam, kiedyś również wspominał o swojej fascynacji Grabińskim. Miło jest usłyszeć nazwiska polskich pisarzy w ustach Ligottiego, może jeszcze kiedyś Truchanowski, dołączy do tego grona ;). Interesujące jest jak bardzo weird fiction jest pojemny pojęciem, które jest w stanie pomieścić w sobie twórczość Schulza, Witkacego, Lovecrafta, Kafki, Machena i innych wielkich, tak bardzo od siebie różnych pisarzy.
OdpowiedzUsuńMa Pan całkowitą rację. To niesamowite ale tak właśnie jest. Nasuwa się wniosek,że ten gatunek literacki przyciąga i pociąga nawet największych pisarzy świata,którzy tworzą utwory w tej konwencji stale lub jako pewna część swej twórczości,ta najbardziej fantastyczna i niepokojąca,np. polecam Panu opowiadanie Antoniego Czechowa "Czarny mnich"-to jedno z moich ulubionych weird fiction tales. old weirdman.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że jeszcze nie czytałem "Czarnego Mnicha". Aktualnie jestem w trakcie lektury "Frankensteina" i kilku innych książek, ale z przyjemnością zapoznam się z opowiadaniem, o którym Pan mówi, jak tylko znajdę chwilę ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W. P.