Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tłumaczenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tłumaczenia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 lipca 2014

Pośmiertny wywiad z Arthurem Machenem

Arthur Machen w Polsce jest znany dzięki wydawnictwu C&T, które wydało zbiór opowiadań pt. Inne światy. Niezawodne weirdfictionreview.com poprzez metodę channelingu przeprowadziło z nim wywiad na temat celu jego pisarstwa oraz mistycznych poszukiwaniach. Za ewentualne błędy w tłumaczeniu przepraszam (i przepraszać będę już chyba zawsze ;)). Link do oryginału w języku angielskim znajduje się pod tekstem. Zapraszam do lektury.
(źródło: http://anolen.files.wordpress.com/2013/06/arthur-machen.jpg?w=430)
"Wywiad niesamowity: Rozmowa z Machenem za pośrednictwem Petera Bebergala

Poniższy wywiad miał miejsce w walijskiej wsi w noc pełni księżyca. Peter Bebergal, który zaoferował swoją pomoc, zadzwonił do mnie tydzień wcześniej, abym spotkał się z nim przy opuszczonej stacji tuż obok wiejskiej drogi na obrzeżach miasta Bargoed. Kiedy nadjechałem taksówką, on już na mnie czekał z grubą książką oprawioną skórą, którą trzymał w zgięciu ramienia. „Przyniosłeś to?” – zapytał. Skinąłem głową i podniosłem moją kopię Secret Glory, powieści Arthura Muchena na temat ucznia zainteresowanego legendą o świętym Graalu, który przystępuje do Kościoła Celtyckiego. „Dobrze” – powiedział. Wziął ją ode mnie i umieścił pod drugim ramieniem. Odwrócił się i ruszył w dół wiejskiej drogi ku Cefn Gelligaer.

W trakcie drogi Bebergal wytłumaczył mi dlaczego obrał tę trasę. „Można to nazwać psychografią, ale to nie jest do końca to. Czy kiedykolwiek czytałeś tę książkę Machena „N”? Musiałem przyznać, że nie. „Jak bohater z książki – będziemy czatować na wyjątkowe przejście, w wyjątkowym okresie nocy, w wyjątkowym czasie w roku. Raz w przeciągu życia dojdzie do konwergencji. Zamiast znaleźć raj, znajdziemy Machena. I po chwili dodał „Albo Machen znajdzie nas”.

Po długim spacerze, dotarliśmy do celu, na stoki Cefn Gelligaer: samotny kamień stał jak bezpańska noga kompasu, wbita w ziemię pod kontem ostrym. Na boku była jakaś inskrypcja. Myślałem, że mogę ją przeczytać, coś jakby starożytny język, jednak po lepszym przyjrzeniu, okazało się, że napis jest zbyt zatarty.

Bebergal ukląkł na ziemi przy zgięciu kamienia, chroniąc się pod nim. Wziął książki i ułożył je po swoich obydwu stronach. Teraz zobaczyłem tę drugą książkę. Była to House of the Hidden Light, książka, którą Machen napisał wraz z A. E. Waitem, podczas gdy oboje należeli do Hermetycznego Zakonu Złotego Blasku. Istnieję tylko trzy egzemplarze tej książki.

Kiedy Bebergal odmawiał jaką niezrozumiałą modlitwę, światło księżyca rozjaśniło się i skupiło na kamieniu, wyrazie jego twarzy i dłoniach umieszczonych na środku każdej książki. Wtedy głęboki, dźwięczny głos nie należący do Bebergala powiedział: „Teraz zadawaj pytania.”

Weirfictionreview.com: Czy kiedykolwiek spodziewałeś się tego, że „dziwna” fikcja wyprowadzi Cię z ubóstwa?

Bebergal (medium dla Machena): Nazywasz moja pracę „dziwną”, ale nie ma nic dziwnego w próbie ujawnienia innym jak otaczają się prawdami iluzorycznymi. Opowiem Ci powiastkę tak zadziwiającą abyś mógł zrozumieć. Mój przyjaciel spotkał znajomego z Yorku, który podróżował przez wioski, aż natknął się na farmę. Właściciel zaprosił go i powiedział mu historię adwokata, o ile dobrze pamiętam, który wszedł w posiadanie dziwnego pamiętnika opisującego ostatnie dni młodego studenta medycyny, który odkrył nieznaną wcześniej substancje o przerażających właściwościach, których źródła postanowił dociec. O tych niewytłumaczalnych wydarzeniach, które miały później miejsce nie śmiem powiedzieć ani słowa.

WFR: Ostatnio został wydany obszerny zbiór Twoich opowiadań, który nie obejmuje „Wielkiego Boga Pana”, co myślisz o tym zaniechaniu?

Bebergal (Machen): Chociaż lubię to opowiadanie, muszę przyznać, że tak będzie lepiej. Historie mogą funkcjonować jak zaklęcia. Twój nowoczesny świat nie jest gotowy na wizytę duchów dawnych bogów, których moc nigdy nie odeszła z tego świata. Jednak w oczekiwaniu na ten moment, będą wykonywane starożytne i straszliwe rytuały podczas, których same kamienie staną się podobne twarzom, a kwiaty zaczną śpiewać chórem bezbożnych głosów, kiedy mężczyźni i kobiety będą odprawiać swoje obrzędu w cieniu dębu, którego liście są jak kryształy odbijające blask czarnego słońca.

WFR: Czy żałujesz, że przynależałeś do Złotego Brzasku?

Bebergal (Machen): Nie łudziłem się, że rozniecenie ego i skandaliczne zachowania mogą prowadzić do odnalezienia szlachetnych przebłysków woli Bożej. Nasz świat jest jedynie cieniem zaświatów, które są wielką niebiańską krainą. Oni szukali dostępu do ich własnego samouwielbienia. To mój drogi przyjaciel Arthur Waite, wprowadził mnie do zakonu w nadziei, że razem możemy przenieść tam ducha chrześcijaństwa, jednak stał się przedmiotem kłamstw i obelg, dlatego razem odeszliśmy w poszukiwaniu innych, bardziej szlachetnych tajemnic. Bractwo marnuje swój czas na bezużyteczne zaklęcia, podczas gdy powinni błagać o nasienie różokrzyża... Ach, ale już powiedziałem za dużo.

WFR: Czy po opuszczeniu Zakonu nadal kontynuowałeś swoje magiczne praktyki?

Bebergal (Machen): To nie była magia, raczej fałszywa sztuka. Prawdziwa ścieżka mistyka prowadzi do jednego celu, którym jest święty kielich, Graal! Sekretem serca... nie proszę, powiedziałem za dużo.

WFR: Temat Twoich opowiadań bardzo się zmienił podczas pierwszej wojny światowej.

Bebergal (Machen): To nie opowiadania się zmieniły, tylko świat. Ja również się zmieniłem. Wtedy w pełni zrozumiałem, że wszyscy byliśmy w potrzebie powrotu do Ducha Świętego, aby nas prowadził, ale także sam Kościół był w wielkiej potrzebie przeobrażenia heroicznego i mistycznego. Nasz wielki naród został pożarty przez bestię i tylko dzięki sile naszego legendarnego dziedzictwa starożytnych wysp możemy przejrzeć to na wskroś.

WFR: Pozostawiłeś trwały wpływ na ludzi, którzy przyjdą po Tobie od pisarzy do okultystów, a potem do mistyków. Czy tego właśnie oczekiwałeś?

Bebergal (Machen): Niestety moja praca została źle odczytana przez tak wielu. Belzebub Aleistar Crowley, który zhańbił Złoty Blask, wyczuł wielki magiczny cel mojej pracy, jednak zbłądził ze ścieżki prawdziwego mistyka. Inni widzą mnie jako tkacza horroru, kiedy tak naprawdę chciałem otworzyć te sekretne drzwi za którymi ukryte są prawdy objawione. Bojaźń powinna przerodzić się w strach, strach w epifanię, dlatego że spędzamy nasze życie w cieniu, kiedy powinniśmy poszukiwać większego Światła!

WFR: Czego Tobie najbardziej brakuje ze świata fenomenów (świata materialnego)?

Bebergal (Machen): W trakcie życie, jedyną osobą mi drogą była moja żona Amy, ale ona jest teraz ze mną oraz mój przyjaciel Waite, którego dusza pewnie zagubiła się w dziwnym zakątku czyśćca, gdzie przez wieczność czyta swojego ukochanego Tarota w poszukiwaniu klucza do tych niezgłębionej korespondencji pomiędzy niebem a ziemią. Co do tej cennej kuli (Ziemi), gdzie człowiek pędzi za pragnieniami i zawsze spogląda za siebie, jest tylko jedna rzecz, której brakuje mi przede wszystkim: tytoniu we wszystkich swoich wspaniałych i cudownie palnych formach. Tytoń mój drogi Panie, tytoń jest tym za czym tęsknie najbardziej."

źródło: http://weirdfictionreview.com/2012/10/uncanny-interviews-a-conversation-with-machen-via-peter-bebergal/

środa, 21 maja 2014

Wywiad z Thomasem Ligottim cz. 3

Ostatnia już część wywiadu, tym razem tłumaczona przez mojego przyjaciela o większym talencie translatorskim niż ja o pseudonimie @mariusz nolife. Serdeczne podziękowania dla zacnego człowieka, a teraz czytajcie dalej ;).

"WFR: Czy istnieje dla Ciebie taki termin jak „zbyt weird”? Co to dla Ciebie znaczy, kiedy ktoś tak wyraża się o Twojej twórczości?

Ligotti: Kiedy ktoś mówi, że napisałem coś „zbyt weird”, rozumiem przez to, że nie spodobało im się to, co napisałem. Dlaczego ktoś, kto lubi weird fiction mógłby twierdzić, że historia jest zbyt dziwna? Robię co w mojej mocy, by moje opowiadania działały na dwóch poziomach. Na powierzchownym poziomie, chcę opowiedzieć dającą się lubić dziwną opowieść. Na głębszym poziomie, chcę pisać opowiadania, które są enigmatyczne w sposób, o jakim wcześniej wspomniałem. Przykładem, który podałem jest Serce oskarżycielem Poego. Inną historią tego twórcy, która działa na dwóch poziomach jest Zagłada domu Usherów. Po pierwszym czytaniu historia wydaje się być najsensowniejsza na świecie, ale im więcej się nad tym zastanawiasz, tym bardziej mówisz do siebie „o czym to do cholery jest?”. To pierwszy poziom, tak myślę, mógłby być uważany za „zbyt weird”. Ludzie pisali do mnie i pytali co dana część mojej twórczości znaczy. Najczęściej ma to związek z tym głębszym poziomem opowiadania. Czasem jednak dostrzegam, że mogłem napisać coś bardziej jasno czy na powierzchownym czy głębokim poziomie. Jednakże, wciąż możliwe jest napisanie hipnotycznie pociągającego powiadania, w którym zrozumienie przez czytelnika nie jest potrzebne, zarówno dosłowne, jak i symboliki w niej zawartej. Spójrzmy na Kafkę. Cały Bruno Schulz był pełen takich historii. Na przestrzeni ostatnich lat miałem to szczęście by zrewidować opowiadania z moich pierwszych trzech zbiorów. I choć wiele zmian było czysto technicznych czy stylistycznych, zmieniłem także część moich opowiadań by podkreślić ich sens w części bądź w całości. Pamiętam jak czytałem o tym jak T.E.D. Klein przerabiał swoją świetną nowelę „The Events at Poroth Farm” za każdym razem, gdy była dodrukowywana, czyli często. Ramsey Campbell powiedział to samo o korygowaniu całych zbiorów jego opowiadań, przynajmniej jego wczesnych zbiorów, gdy były dodrukowywane. No i oczywiście sprawa Henryego Jamesa, który przeredagował 35 woluminów do ostatecznej wersji swoich prac. Mówiąc o Henrym Jamesie, Jorge Luis Borges kiedyś napisał „Zwiedziłem literatury Wschodu i Zachodu; Mam połączoną encyklopedyczną antologię fantastycznej fikcji; Przetłumaczyłem Kafkę, Melvillea i Bloya; Nie widziałem dziwniejszej pracy od tej Henryego Jamesa.” Borges stawia tezę, że dziwność znajduje się w umyśle obserwatora. Kto inny, jeśli nie Borges powiedziałby, że nie zna bardziej niejasnych prac od dzieł Henryego Jamesa? Z drugiej strony, jeśli pomyślicie o „Turn of the Screw,” Jamesa, możecie zacząć powoli rozumieć co Borges miał na myśli. Według mnie, to niemożliwe by czytać to opowiadanie bez myślenia o tym, jak James jakoś spartaczył narrację w taki sposób, że od czasu do czasu jest publikowany od 1898 do dziś, a żaden czytelnik ani krytyk nie był w stanie stworzyć uniwersalnie wiarygodnej interpretacji tego dzieła. Przeanalizowałem i stworzyłem notatki każdej strony „Turn of the Scew” i odniosłem całkowitą porażkę. Myślę, że to mówi wszystko odnośnie historii, które niektórzy mogą uznawać za „zbyt weird”. Tak jest, dopóki nie zanurzymy się w fikcję Symbolistów, Futurystów, Surrealistów, albo któregokolwiek modernistycznego czy postmodernistycznego pisarza.

WFR: Który z utwórów fikcyjnych, które czytałeś, jest najdziwniejszy Twoim zdaniem? Dlaczego?

Ligotti: Najdziwniejsze opowieści, jakie kiedykolwiek czytałem znajdują się w zbiorze „Hollow Faces, Merciless Moons (1977)” napisane przez Williama Scotta Home. Proza jest tak rozbudowana i abstrakcyjna, jak ta Clarka Ashtona Smitha. Ponadto narracja u Homea jest zaskakująca, zbijająca z tropu, ledwie komunikatywna, trochę w stylu Roberta Aickmana. Przez jakiś czas myślałem, że Home albo jest początkującym pisarzem, albo wariatem. Dopóki nie znalazłem jego eseju w książce pamiątkowej poświęconej Lovecraftowi o nazwie „HPL”. Esej był przejrzysty i odkrywczy. Zapomniałem tytułu, ale zawarłem go w zbiorze krytyki Lovecrafta, kiedy pracowałem nad serią książek zwaną „Twentieth-Centry Literary
Criticism for Gale Research (teraz Gale Cenage)”. Jest w tomie 4 albo 22.

Weirdfictionreview.com: Czy możesz podać nam listę 5 pominiętych albo niedocenianych pisarzy weird, z każdej epoki, takich, dla których czytelnicy powinni znaleźć czas, by ich poznać?

Thomas Ligotti: A Kayak Full of Ghosts: Eskimo Tales, ed. Lawrence Millman (wiem, że tytuł książki raczej nie mówi potencjalnemu czytelnikowi, że to kompilacja naprawdę świetnych powieści weird, ale tak właśnie jest. Napisałem recenzję tej książki dla „The New York Review of Science Fiction.)

Garden, Ashes by Danilo Kis (Kis nazwał Bruno Schulza swoim “bogiem”, więc jeśli lubicie Schulza, powinniście zbadać niekonwencjonalne opowiadanie czołowego serbskiego pisarza.)

The Fashionable Tiger Jeana Ferry, w The Custom-House of Desire: A Half-Century of Surrealist Stories, ed. J.H.Mathews (powieść Ferryego jest przykładem crossoveru między surrealizmem a uncanny. Większość jego narracji jest opowiedziana w rzeczowy, raczej banalny styl prozy, który charakteryzuje obce prace weird.)

The Colonel’s Photograph napisane przez Eugene Ionesco w The Colonel’s Photograph, and Other Stories (The Colonel’s Photograph – opowiedziany w rzeczowy, raczej banalnym stylu prozy – jest połączony w swoim cudactwie z wszystkimi wydarzeniami z The Killer Ionesco, kluczowego sztuki teatru absurdu. Obywa dzieła oddają uczucie, które można nazwać ‘dream terror’, w niewytłumaczalnym sensie dziwnej obecności bądź okoliczności. W swoim życiu Ionesco był cierpiącym indywidualistą, który czuł, że ludzkie istnienie to nic poza alienacją, strachem i ogólną udręką.)

Sonata Belzebuba Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkiewicz pisał filozoficzne opowiadania i sztuki. Jest najbardziej znany za te ostatnie, a każda z jego sztuk zawiera dziwaczny zestaw bohaterów, którzy wspólnie wyrażają koszmarne wizje demoniczne i nihilistyczne.)

The Magician’s Garden, and Other Stories (opublikowane także jako Opium, and Other Stories) autorstwa Geza Csath (pośród innych jego dokonań, Csath pisał krótkie opowiadania i był psychiatrą. Jego historie często zawierały podobny mix okrutnie opętanych bohaterów i chorobliwą atmosferę wspólną z opowieściami Edgara Allana Poe. Csath był uzależniony od morfiny, opium i sexu. Popełnił samobójstwo przez połknięcie trucizny niedługo po tym jak zastrzelił swoją żonę.)."

niedziela, 18 maja 2014

Wywiad z Thomasem Ligottim cz. 2

"WFR: Kiedy weird w weird fiction Ciebie zawodzi, co jest zazwyczaj tego przyczyną?

Ligotti: Wierzę, że jeżeli utwór weird fiction nas zawodzi, powodem tego jest to, że autor nie potrafi oddać stanów emocjonalnych i doświadczeń, które są niezbędne jeżeli chcemy wywołać poczucie dziwności w czytelniku. Bez wątpienia Lovecraft był znawcą stanów emocjonalnych i doświadczeń koniecznych aby pisać weird fiction. Co wcale nie musi wskazywać, że (pisarze) muszą być chorzy psychicznie, jak w przypadku Lovecrafta. W rzeczywistości, chciałbym powiedzieć, że jest to sukces dla pisarza weird. Nic nie zaszkodzi być dotkniętym tą czy inną chorobą psychiczną. Jest wiele przypadków, mówiących o tym, że pisarze weird fiction cierpieli z powodu jakiejś patologii, a jeżeli patologia ta nie stała się częścią legendy – jak w przypadku Poego – to może być coś co nigdy się nie ujawniło. Osobiście byłbym całkowicie zdumiony, jeżeli ktoś chciałby pisać weird fiction nie stojąc odrobinę na krawędzi. Oczywiście może być tak, że nie są to aż tacy indywidualiści. Ostatecznie nie sądzę, aby miało to znaczenie dla weird fiction, ponieważ zawód na weird fiction wynika z różnego jego typów i niewpasowania się w gust czytelnika (jednym z czynników, które przyczyniają się do sympatii dla pisarza weird, jest charakterystyczny styl prozy, jak w przypadku Lovecrafta, który dla jednych jest ulubionym pisarzem, a dla innych żartem) Niektórzy pisarze weird są opanowani przez obsesję, która dla innych nic nie znaczy. Niemniej jednak najważniejsze i charakterystyczne dla wszystkich pisarzy weird jest to, że urodzili się oni w okolicach szpitali psychiatrycznych na całym świecie. Ta argumentacja jest oczywiście przedmiotem sporu. Moja opinia opiera się na doświadczeniach i stanach emocjonalnych, które wydają mi się zauważalne wśród moich kolegów pisarzy weird.

WFR: Szczerze mówiąc, „The Town Manager” jest jedną z kilkudziesięciu Twoich opowieści, której nie mogliśmy przyporządkować do kategorii weird. To co zwróciło naszą uwagę, to czarne poczucie humoru historii, być może lepiej należało by je określić jako absurdyzm, bardziej niż humor. Czy postrzegasz, którąś ze swoich opowieści jako humorystyczną, choć w ten mroczny sposób?


Ligotti: Jestem zupełnie świadomy humoru nie tylko w moich opowiadaniach, ale również w historiach wielu autorów, których podziwiam. Fikcja Nabokova jest jednakowo komiksowa, choć zakończenia jego opowiadań i powieści są zazwyczaj ponure, smutne i na swój sposób straszne. Nabokov, pozostawał pod wielkim wpływem Gogola. Utwory jak Płaszcz oraz Nos, są komiksowymi koszmarami. Brunon Schulz pisał bardzo dziwne opowieści, w których humor był niezbędny, a wręcz naturalny. Nie był to element dodany do narracji aby wywołać u czytelnika śmiech, jak w przypadku niskobudżetowych filmów kina grozy. W przeciwieństwie do tego, Poe pisał niektóre opowiadania, które miały być celowo komiczne. Te z nich określał jako „groteski”. Jego weird story, które nazywał „arabeskami” zawsze są poważne od początku do końca. Niektórzy krytycy nazywają je „self-serious” albo „parodic of the Gothic fiction of the day”. Lovecraft również rozgraniczał swoje utwory humorystyczne i opowiadania weird fiction. Lubię myśleć, że ten rodzaj humoru w moich opowieściach jest integralną częścią ich niesamowitości (tutaj weirdness). Jednak w trakcie pisania, nieświadomie staram się stworzyć mieszaninę humoru i niesamowitości (lub horroru lub uncanny). Kiedy piszę weird story, chcę aby było ono spójne. Nie chciałbym niczego humorystycznego w historii, która z pewnością nie ma służyć rozbawieniu."

...

sobota, 17 maja 2014

Wywiad z Thomasem Ligottim cz. 1

Dawno nie publikowałem żadnych postów, dlatego postanowiłem nadrobić zaległości. Rozpocząłem tłumaczenie wywiadu z Thomasem Ligottim przeprowadzonego przez portal weirdfictionreview.com w roku 2011. Mimo, że od tego czasu minęły już 3 lata myślę, że warto poznać poglądy współczesnego mistrza weird fiction na temat literatury, chociażby dlatego, że zbiór jego opowiadań pt. Teatro Grottesco ukaże się jesienią nakładem wydawnictwa Okultura. Za błędy w tłumaczeniu z góry przepraszam. Postaram się zamknąć ten wywiad w dwóch lub trzech częściach, a póki co zapraszam do lektury ;).
(źródło: http://fc01.deviantart.net/fs71/i/2011/339/2/4/thomas_ligotti___teatro_grottesco_by_sergiykrykun-d4i8dai.jpg)
"Weirdfictionreview.com : Jacy pisarze wprowadzili Cię w świat „weird'u”, czy było to coś w stylu Weird Tale's, czy coś innego?

Thomas Ligotti: Pierwsze opowiadanie jakie przeczytałem jest zazwyczaj uznawane za kanoniczne dla weird fiction, był to Wielki Bóg Pan Arthura Machena. Nie pojąłem jej do końca, ale natychmiast mnie zachwyciła. Był tam prawdziwy powiew zła stojący za wydarzeniami z opowiadania. Następnie przeczytałem inne utwory Machana: Biały lud, Three Imposters, i wtedy zrozumiałem, że odnalazłem świat do którego przynależę, pewien rodzaj zdegenerowanej inkarnacji historii o Sherlocku Holmesie, które tak bardzo kochałem. Zaraz po przeczytaniu Machena, czytałem Lovecrafta i odkryłem podobieństwo pomiędzy tymi dwoma autorami, co nie ulegało wątpliwości, ponieważ Machen wpłynął na Lovecrafta. Nigdy nie miałem wiele miłości dla pisarzy z Weird Tales. W ich stylu nie było niczego wyróżniającego się, a ich fabuły były zawstydzająco konwencjonalne. Lovecraft napisał w jednym ze swoich listów, że pisanie dla Weird Tales miało szkodliwy wpływ na styl jego późniejszych opowieści i myślę, że miał rację. Nie chodzi o to, że te historie nie były wspaniałe w swojej koncepcji i fantazyjności, ale zatraciły one poetycką jakość obecną w jego wcześniejszych opowiadaniach. We wczesnych latach '80, czytałem praktycznie każdego pisarza horroru/weirdu/ghost story jaki był dostępny. Z czasem zacząłem czytać przekłady zagranicznych pisarzy wielu narodowości. W większości byli to twórcy symbolizmu i dekadentyzmu, jak również XIX- wieczni pisarze, którzy ulegli wpływom tych ruchów literackich i artystycznych. To co łączyło tych i późniejszych autorów, których czytałem to atmosfera pesymizmu niezależnie od tego, czy była ona jawna czy ukryta. Około początku lat '90 całkowicie przestałem czytać horrory, chyba że ktoś przysłał mi coś, co chciałby abym przeczytał, albo wydawca chciał mi dostarczyć darmową kopię książki, którą właśnie opublikował. Przez chwilę zainteresowałem się uncanny (pl. niesamowitość), co wykorzystałem jako pomysł w The Conspiracy against the Human Race. Sporo krytyków literackich i europejskich filozofów interesowało się różnymi aspektami pojęcia uncanny, które uważam za wymienne z pojęcie weird (pl. dziwny/ niesamowity). Tak naprawdę gdybym miał użyć słowa, które najlepiej opisuje większość moich opowiadań, byłoby to uncanny.

WFR: Czy widzisz różnicę pomiędzy horrorem, a weirdem, a jeżeli tak, czy są one znaczące?

Ligotti: Myślę, że gdyby nie powstał Nadnaturalny horror w literaturze Lovecrafta, nikt by nie myślał w kategoriach weird, które jako pojęcie jest obficie używane w jego monografii z 1927 roku. Jest to dosyć dziwne, ponieważ określonym w tytule, przedmiotem jego pracy jest „nadnaturalny horror”. Czasem myślałem w kategoriach weird, nie będąc tak bardzo wdrożony jak Lovecraft.
Raz napisałem esej pod tytułem “In the Night, In the Dark: A Note on the Appreciation of Weird Fiction.”. Pod jego koniec, stwierdziłem, że: „Z definicji opowieść niesamowita opiera się na zagadce, która nigdy nie może zostać rozwiązana...”. Od strony semantycznej, w tym co nazywam opowieścią niesamowitą, najważniejsza jest tajemnica, która wpływa na akcję i przejawia się w narracji. Dobrym przykładem jest ulubione opowiadanie Lovecrafta, napisane przez Algernona Blackwooda pt. Wierzby. W samych wierzbach nie ma nic co by zagrażało dwójce mężczyzn, którzy zatrzymują się na wyspie, w trakcie swojej żeglugi w dół Dunaju. Wierzby są jedynie symbolem pewnej niewidzialnej, niepoznawalnej siły, która jest nie jest dobra dla tych, których pechowo w tym miejscu złapała zła pogoda. Siła ta jest w oczywisty sposób nadprzyrodzona – biorąc pod uwagę punkt widzenia Blackwooda na naturę i rzeczy nadprzyrodzone – jednak wcale taka nie musi być. W opowiadaniu Poego pt. Serce oskarżycielem, narrator stara się wyjaśnić powód dla którego zabił pewnego „starca”. Zrobił to tylko dlatego, że jedno z jego oczu wywołało w nim szaleństwo, które pchnęło go do morderstwa. Ponownie mamy tu zagadkę w sercu opowieści, która nie może zostać rozwiązana i pobudza historię do życia. Z horrorem jest zupełnie odwrotnie: musi być „legenda” związana z przerażającymi wydarzeniami i ta legenda musi zostać ujawniona w historii lub filmie, nawet jeśli wyjaśniona jest dosyć niejasno. Przykładowo: „Coś musiało pójść nie tak w trakcie eksperymentu na małpach w laboratorium, co sprawiło, że stały się agresywne i 28 dni później prawie wszyscy zostali zarażeni, zmieniając się w zombie i biegając w kółko jak gdyby nikogo to nie obchodziło.” „Legendy” z horrorów są wielokrotnego użytku i posiadają logiczne lub pseudo-logiczne wyjaśnienie. Opowieści niesamowite są zazwyczaj jedyne w swoim rodzaju i pozostawiają zagadkę nierozwiązaną. Na tym polega różnica jaką dostrzegam pomiędzy horrorem i „weirdem”."

...