wtorek, 17 czerwca 2014

"Powrót" Wojciecha Guni

Wyobraźmy sobie małe miasto położone gdzieś „...w odległych przestrzeniach, poza zasięgiem doraźnych zainteresowań i potrzeb, pomiędzy ogromem lasów, bezmiarem bezdrożnych równin, pomiędzy szarą ziemią a nijakim niebem, które jest takie jak wszędzie.” Wyobraźmy sobie osobę o twarzy bez większego wyrazu, o skórze cienkiej jak papier, sunącą ospale przez ulice takiego miasta. Z pewnością widząc tą marionetkową postać przeszlibyśmy obok niej obojętnie. Wojciech Gunia zachęca nas abyśmy przystanęli i wysłuchali historii tego człowieka.
O autorze wiadomo niewiele. Urodził się w 1983 roku w Nowym Sączu, jest absolwentem Wydziału Polonistyki UJ, zadebiutował opowiadaniem Wojna w antologii Po drugiej stronie- weird fiction po polsku wydawnictwa Agharta. Został dostrzeżony przez serwis Carpe Noctem, na którym opublikowano jego opowiadanie Bardzo długa była tylko ciemność. Twórca bloga o nazwie Labirynt z liści gdzie oswoił nas z twórczością Thomasa Ligottiego i przypomniał nam o Kazimierzu Truchanowskim, czy Robercie W. Chambersie. W przyszłym tygodniu ukazuje się zbiór jego trzynastu opowiadań pt. Powrót.
Gunia konstruuje światy pełne zimnego pesymizmu i miasta nabrzmiałe tajemnicą. Są to miejsca tuż za rogiem naszych domów, a jednocześnie na żadnej z ulic. Podobne do schulzowskiej Ulicy krokodyli mikroświaty, pomijane przez miejscowych i turystów, o własnym dusznym klimacie. Pisarz wycina je z większej całości i obrabia pod lupą zachowania jej mieszkańców.
W niektórych opowiadaniach wyraźnie widoczne jest poczucie utraty kontaktu z rzeczywistością w kafkowskim starciu jednostki z instytucją. Bezradność jego bohaterów nie wynika z nieświadomości, ale z konformistycznego poddania się tej autorytarnej machinie. Autor opowiada nam o tym, jak bardzo jesteśmy bezsilni w oczach tworów, które sami stworzyliśmy.
Tematem wybijającym się w zbiorze jest motyw eskapizmu. Ucieczka w jego opowiadaniach przybiera charakter pozorny niezależnie od tego, czy jest ona rozumiana dosłownie, czy też nie. Dowiadujemy się, że nie jesteśmy w stanie uchronić się przed cieniem utkanym z powinności..
Najbardziej intymny charakter książki mają krótkie opowiadania. Są one kartami, na których Gunia odmalowuje pejzaże z emocji godne twórczości Ligottiego. Z reguły są one pozbawione wyraźnej fabuły, po to abyśmy poświęcili się deliberacjom bohatera, dzięki czemu mamy wrażenie, że siedzi tuż obok nas.
Podczas jednej z rozmów korespondencyjnych, jakie miałem przyjemność prowadzić z autorem, dowiedziałem się czym dla niego jest weird?
...dla mnie wyznacznikiem weird fiction jest przede wszystkim niesamowitość, ale w wydaniu Jentschowskim. Czyli takie przemieszczenia w obrębie rzeczywistości, które powodują dysonans poznawczy i w jego efekcie niepokój. Weird nie oznacza dla mnie wcale jakiejś odnogi literatury grozy z wątkami nadprzyrodzonymi - raczej te teksty, które odwołują się do mechaniki marzenia sennego/koszmaru lub wykorzystując figury groteskowe i symboliczne, zarzucają tradycyjne związki przyczynowo-skutkowe. Dlatego Schulz i Kafka są dla mnie bardziej "weird" niż np. część kanonicznych tekstów Lovecrafta z obrębu mitologii C., choć oczywiście przykładanie miary gatunków do takich gigantów jest dość śliskie.”
Gunia jest pisarzem sennej codzienności lub zwyczajnej niezwykłości. To, co normalne i proste, nabiera w jego utworach mglistej tajemniczości, która nie pozwala nam pozostać obojętnymi.

niedziela, 8 czerwca 2014

Co polskiego jest w Quayach?

Wiele czasu należałoby spędzić analizując inspirację jakie towarzyszą braciom Quay w ich animacjach i filmach. Niejednokrotnie podkreślają oni swoje zainteresowanie kulturą europy środkowej, a w szczególności Polski. Filip Lech z portalu culture.pl pofatygował się odnajdując Polskie drogi braci Quay. Serdecznie zapraszam do lektury tego tekstu. Osoby, które jeszcze o tej parze niezwykłych bliźniaków nie słyszały zachęcam również do obejrzenia ich adaptacji opowiadania Brunona Schulza pt. Ulica krokodyli.

 http://culture.pl/pl/artykul/polskie-drogi-braci-quay